Kim jest w końcu ten otaku?

 Śniegowe gozaimasu.

U mnie wszystko w porządku, naprawdę nie musicie pytać spadajcie siły nieczyste, które skazują mnie na samotne opróżnianie nutelli w pokoju.

Ok więc. Nie będę się zbytnio rozpisywać na wstępie - chciałam tylko pozdrowić mojego najukochańszego Samsusia z naprawy ! Trzymaj się dzielnie maleńki, pańcia wierzy, że operacja się uda! Daj z siebie wszystko i wróć do mnie z działającym gniazdem oraz kartą. Nawet jeżeli się nie powiedzie... Będę Cię pamiętać.

Tak, chodzi o telefon. Coś nie halo? ;-;

 Dzisiaj chciałam poruszyć troszeczkę drażliwy temat. Większość osób interesujących się anime i mangą jest na niego wyczulona. A mianowicie : Kim są ci otaku?
Prawdziwi pasjonaci animacji i kultury japońskiej, mangowcy, obsesyjni fani, mangozjeby, czy pokemony? Postaram się dzisiaj odpowiedzieć na to pytanie.
Wyrażona w poniższym tekście opinia jest subiektywna i prezentuje moje własne zdanie.

Otaku (jap. おたく lub オタク) – środ. miłośnik japońskiej popkultury, głównie anime, mangi i gier komputerowych. Termin stosowany głównie przez środowiska miłośników japońskiej popkultury jako określenie miłośnika takowej, aczkolwiek spotkać można się również ze znaczeniem rodzimie japońskim, określającym osobę przejawiającą obsesyjną fascynację, zazwyczaj powiązaną z fandomem mangi i anime.
Źródło - Wikipedia 

Otaku w Kraju Kwitnącej Wiśni - kiedyś i dziś.


Otaku - dosłownie, z j. jap. "fan".

 Przyjrzyjcie się końcówce ostatniego zdania, które pochodzi od mądrości cioci Wikipedii. Otaku to osoba, która wyraża obsesyjne zamiłowanie do kultury A&M, a kogoś takiego spokojnie można nazwać fanatykiem. Tak uważa większość ludzi płytko zagłębionych w temacie. Są oni wierni japońskiej tezie, którą kiedyś usłyszeli, bądź gdzieś przeczytali. No dobrze, skoro mamy być wierni tej teorii, to zobaczmy jak to aktualnie funkcjonuje w Japonii.
 Faktycznie, kiedyś słowo "otaku" powodowało na twarzach japońskich gospodyń skrzywienie, a w oczach młodych studentek zaczynała gościć trwoga. Miało miejsce parę zabójstw związanych z "miłością" do pewnych tytułów, a owi otaku wzorowali się w tych morderstwach na swoich ulubionych bohaterach. Nie wiem jakie mangi czytali, że posuwali się tak daleko, bo coś wątpię, aby w Sailorkach tryskało krwią, ale w Europie nie raz, nie dwa się zdarzyło, iż jakiś miłośnik literatury wzorował się na morderstwach ze swojego ukochanego kryminału.
  Dzisiaj określenie "otaku" Japończykom kojarzy się z zamiłowaniem, nadmierną pasją, nieróbstwem, hikkimori, bezrobociem, kocimi uszkami, lenistwem,  meido cafe i tp. Ogólnie oddawaniu się swojemu hobby, zamiast podciągnąć gacie i ruszać do roboty. Może ono powodować marszczenie brwi u pani Yamady, ale następną reakcją nie będzie wyciągnięcie palca wskazującego i miliony obelg pod adresem tego fana, tylko westchnięcie i lekkie pokręcenie głową.


Określenia  zmieniają się z czasem, nie tylko w Japonii, ale i na całym świecie. Pokolenia się wymieniają, każde ma inne zdanie na temat pewnej grupy społecznej. Strasznych zabójców zastępują nastolatki w strojach pokojówek grające do drugiej w gierki otome zamiast wziąć ten podręcznik i pouczyć się do testu. Ale czy jest w tym coś złego? Każdy ma swoją pasję. Jedni po nocach rysują komiksy, mimo tego, że następnego dnia mają maturę z polskiego, inni do piątej grają na perkusji. Kto co woli.

Otaku w Polsce - pasjonat kultury i animacji japońskiej, mangozjeb, pokemon, czy zwyczajny mangowiec? 

No, okej. Wiemy już jaka jest sytuacja w Kraju Wschodzącego Jena, ale warto by się troszkę zainteresować Polską. Kim są otaku wywodzący się z plemiona Polan?
 Od wielu osób niezorientowanych w temacie słyszymy wulgarne określenie "mangozjeb". Czysta złośliwość, czy może sami sobie na nie zapracowaliśmy? Człowiek człowiekowi nie równy. Każdy charakter jest inny. Tego nie da się określić od tak. Ale pomyślcie, obok kolejki na jakiś konwent przechodzi "normalny", przeciętny człowiek. Załóżmy, że żyje on programami pokroju Dlaczego ja?, Trudne sprawy, a jego ulubionym zajęciem jest cykanie sweet foci na facebooka. No dobra, przechodzi sobie, a obok niego grupa dziewcząt piszczy i podskakuje na widok plakatu jednej z ich koleżanek z wizerunkiem Leviego. Człowiek uniesie tylko jedną brew do góry, zrobi dziubek i odejdzie rozpowiadając wszystkim ze swojego "gatunku" kogo spotkał na ulicy. Ogarniając tylko i wyłącznie rzeczownik "manga"(bo "anime" kojarzy mu się z "animal planet") powstają takie ambitne określenia mające na celu urazić fandom.


 No dobra, rozumiemy - tutaj przypadek pojawienia się złego człowieka, w złym miejscu i w złym czasie. Ale co kiedy swój obraża swego? Niektórym z naszych towarzyszy nie podoba się(żeby nie używać mocniejszych określeń) postawa ludu na konwentach. Głównie dziewcząt. Wiele razy spotykałam grupki płci pięknej, które okazywały swoje nadmierne zainteresowanie pewnym wokalistą grupy K-popowej, czy Sebastianem Michaelisem za pomocą głośnych pisków i krzyków - to może zniechęcić do siebie wiele osób z tego samego grona, co owe panienki. Osobiście mi one nie przeszkadzają, należę do tych ludzi co wiele tolerują. Ważne, aby ten człowiek przy bliższym kontakcie nie był tak samo piskliwy i podekscytowany jak podczas spotkania ze swoim idolem ;)
 Kogo możemy nazwać pasjonatem? Kogoś kto trwa w tej fascynacji do Japonii od lat. Nie interesuje się jedynie animacją, ale również kulturą kraju skąd wychodzą te genialne serie. Czyta książki na ten temat, zagłębia się w tradycję, jak również historię. Ktoś kto stara się dowiedzieć jak najwięcej i odczuwa z tego wielką przyjemność. Czyta mangi, ogląda anime, jeździ na konwenty gdy ma taką możliwość, odróżnia visual novel od light novel, a w kuchni próbuje sam zrobić gorące miso. Pasjonata trwa w swojej miłości do Japonii nie zważając na opinie ludzi z zewnątrz, po prostu oddaje się temu co uwielbia. Cały czas jest zakochany w tym dalekim kraju mimo tego, że nigdy go nie odwiedził z powodu braku niezbędnych środków. Pasjonata to ktoś taki, kto jest w stanie coś poświęcić dla tego znaczącego hobby. To nie jest obsesyjny fan. To po prostu osoba, która odczuwa radość żyjąc Japonią mimo tego, iż oddalona jest od niej tysiące kilometrów. I takich ludzi znam bardzo dużo. Nie tylko mangowców, ale tancerzy, wokalistów, aktorów, recytatorów, rysowników, czy pisarzy. Każdy z nich żyje swoim własnym światem, który mimo tego, że być może fizycznie daleki, a jednak cały czas blisko duchem.


  No dobra, to jak jest z tym określeniem "otaku" w Polsce? Coraz bardziej się rozmywa negatywne znaczenie tego wyrazu. Mimo tego można napotkać ludzi, którzy nie życzą sobie być tak nazywani mimo zainteresowań. Mam wrażenie, że w Europie przywłaszczyliśmy sobie to słówko i nadaliśmy mu zupełnie nowe znaczenie - nie określa ono już tylko jednego człowieka, ale naszą całą społeczność. Jest ono łatwiejsze w wymowie niżeli "fan mangi, anime oraz kultury japońskiej". Wystarczy powiedzieć "otaku". Japonia co innego, Polska co innego. Wątpię, aby w naszym kraju co drugi mangowiec był gotów poświęcić swoją koleżankę dla jakiegoś shinigami, aby zyskać Death Note'a. Według mnie w Europie otaku to po prostu ktoś kto siedzi w tym całym zwariowanym fandomie A&M. Może być on pasjonatem, albo zwykłym fanem. Po prostu bierze czynny udział w gronie takich jakich on, a wolne chwile poświęca na oglądanie anime, czy czytanie mangi. Nie musi zaraz kupować yukaty i lecieć do Japonii na jakieś matsuri. Po prostu - ma to lubić i mieć na koncie kilkanaście ulubionych tytułów ;)

                                                                                                                              Śniegowe sayonara

4 comments

Nemezis 15 sierpnia 2014 12:44

A ja tam osobiście wolę określenie mangozjeb, albo mangozrąb (jeszcze lepiej:D no ale czy to nie piękne?), bo jak samemu się tak nazywasz to przynajmniej masz dystans do siebie, a nie od razu krucjata na tego kto nie należy do subkultura. A odkąd słyszałam o tych khem khem wesolych poczynaniach japońskich otaku (gość zjadł swoją koleżankę. I został celebrytą. Od zera do milionera, edycja japońska?) to to słowo mi się źle kojarzy:/


"Mangozrąb" 4ever ~♥

Unknown 15 sierpnia 2014 13:06

Co do dystansu to racja, zawsze lepiej go mieć :) W sumie nie powiem, określenie "mangozrąb", czy tam "mangozjeb" we własnych kręgach jest bardziej żartobliwe niżeli obraźliwe :P Po prostu tak często widzę pseudo wielkich pasjonatów kultury japońskiej, którzy są święcie przekonani, że nie należy określać siebie mianem "otaku" bo to psychopata. Jak kto woli, na nasz temat funkcjonuje wiele określeń, jest z czego wybierać, a każdy będzie wiedział o co chodzi :D
Co do ostatniego zdania Twojej wypowiedzi, to ludzie którzy tak robią na pewno nie są normalni. Muszą mieć jakieś zaburzenia, problemy z psychiką, lub w ogóle nie mieć psychiki.

"(...)krucjata na tego kto nie należy do subkultura." XDD Hanij, mój miszczu, skąd bierzesz takie genialne teksty? xD

Unknown 15 sierpnia 2014 14:27

Muszę przyznać, że nie tylko otaku tacy są.
Ludzie pokroju, jak to nazwałaś- "Dlaczego Ja" i "Trudne Sprawy" też mają swoje zamiłowania, może też lubią cosplay'ować swoje ulubione fikcyjne postacie.
Proszę też nie mówić, jaka to ta Japonia,nieobliczalna, tak jak sami japońce i "fani hińskich zboczonych bajeczek z ośmiornicami" i inni nie zrozumieją. A właśnie, że zrozumieją, tym bardziej takie cebulaki.
Nie,chciałem tutaj nikogo urazić, ani nic z tych rzeczy, ale chciałbym, żebyś dowiedziała się, jacy są NORMALNI ludzie. :)

Unknown 16 sierpnia 2014 00:19

Cieszę się, że wyraziłeś swoją opinię ^^
Nie miałam tutaj na myśli całkowicie normalnych ludzi, bo wokół takich obracam się za dnia i zwykle spotykam się ze zrozumieniem. Chodziło mi o przykład człowieka, który żyje stereotypami i trudno mu cokolwiek do głowy wbić, gdyż jest przekonany o swoich "świętych prawdach" i nie da sobie wytłumaczyć. Nie wiem jak u Ciebie, ale w moim otoczeniu takich ludzi jest całkiem sporo. Każdy człowiek ma jakieś pasje, hobby, zainteresowania - może nawet całkiem podświadomie uwielbia robić jakąś czynność. W tym fragmencie posta nie miałam na myśli zwyczajnych obywateli, tylko ludzi bardziej ograniczonych, wyrażających zdanie na temat, na który praktycznie nie mają pojęcia.
Mam nadzieję, że chociaż trochę mnie rozumiesz :) Nie chciałam urazić żadnego człowieka, który nie interesuje się A&M. Tylko to samo się tyczy innych hobby. Ktoś wyrabia sobie negatywną opinię na temat szczudlarstwa, a sam nigdy nie miał z tym praktycznie nic wspólnego. Zamiast to oczerniać może po prostu machnąć ręką i tyle.
Takie jest moje zdanie, każdy ma inne podejście do ludzi, więc nie zdziwię się, jeżeli będziesz uważał inaczej :)

Prześlij komentarz